21 września 2017

Głosy - Ursula Poznanski

Polowaniem Ursula Poznanski całkiem udanie rozpoczęła serię o duecie Beatrice Kaspary i Florinie Wennigerze. Na tyle udanie, że rozbudziła mój apetyt na więcej, więc od razu wzięłam się za kolejną część, by sprawdzić, czy autorce uda się utrzymać poziom. Można powiedzieć, że zasadniczo jej się to udało, mam tylko jedno małe „ale”.


Akcję Głosów osadziła autorka w szpitalu psychiatrycznym, w którym dochodzi do serii tragicznych wydarzeń. Po kolei giną lekarze oddziału i pacjenci. Czarną serię rozpoczyna śmierć młodego lekarza, którego ciało znajduje jeden z pacjentów. Zwłoki „ozdabia” dziwna konstrukcja, składająca się różnych przedmiotów. Znalezione na miejscu zbrodni odciski placów wskazują na jedną z pacjentek, która od lat nie komunikuje się ze społeczeństwem, a nawiązanie z nią jakiegokolwiek kontaktu jest niemożliwe. Beatrice i Florin rozpoczynają śledztwo, które ma ich doprowadzić do rozwiązania zagadki.

Miejscem akcji Poznanski ujęła mnie od razu. Nie ma chyba bardziej intrygującego, tajemniczego i budzącego niepokój miejsca niż szpital psychiatryczny i oddział, na którym leczy się ciężkie przypadki stresu pourazowego. Podejrzani są wszyscy – lekarze i pacjenci. Wyobraźnia sama podsuwa różne obrazy i możliwe scenariusze tego, co mogło się wydarzyć za murami szpitala. Szpitalne korytarze, opuszczone pomieszczenia, neurotyczni pacjenci i lekarze, którzy za grosz nie wzbudzają zaufania – to wszystko sprawia, że książka ma bardzo niepokojący klimat.

Ciekawie rozwija się wątek głównych bohaterów. Temperatura pomiędzy Betarice a Florinem rośnie, ich relacje schodzą na coraz bardziej intymny poziom, co znów nie pozostaje bez wpływu na ich kontakty zawodowe. Rozbudowane wątki osobiste nie dominują nad główną akcją, ale stanowią jej uzupełnienie. Lubię kryminały, w których autor pozwala nam nieco bardziej poznać swoich bohaterów, wprowadza nas w ich codzienne życie, a jednocześnie potrafi zachować umiar pomiędzy właściwą akcją, a dodatkami. Dobrze zarysowani bohaterowie, budzący sympatię, wiarygodni i wielowymiarowi są jednym z elementów, dla których sięga się po kolejne części serii. Często wraca się do bohaterów, bo przywiązujemy się do nich, lubimy ich – wątek kryminalny może nawet wtedy lekko kuleć, a i tak jest ekscytująco.

Polowanie chwaliłam i prawie nie miałam uwag, ale Głosy – no właśnie – trochę mi się tutaj zapaliła czerwona lampka. Wszystko pięknie, wszystko ładnie, poziom emocji całkiem wysoki, akcja rozwija się w dynamicznie i nagle – trach. Gdzie ja to już widziałam? Finalne rozdziały w Głosach są niemal kalką tego, co działo się w pierwszej części. Autorka wykorzystała ten sam schemat. Niby jest inaczej, niby inne realia, inna sprawa, ale mechanizm ten sam – to mi trochę zgrzyta. Jeśli w kolejnej części to się powtórzy, zrobi się już zbyt odtwórczo. Druga rzecz, która mi trochę tu przeszkadzała, to pewna naiwność, która wkradała się w relacje Beatrice i pacjentki, której odciski palców znaleziono przy pierwszym ciele. Trudno uwierzyć w to, że policjantce, która na co dzień nie ma kontaktu z osobami psychicznie chorymi, tak łatwo przyjdzie nawiązanie kontaktu z osobą nie komunikującą się ze społeczeństwem na co dzień. Mało to wiarygodne, ale niech będzie – aż tak bardzo nie odbija się to na odbiorze całości.

Ogólnie zatem całkiem dobrze, Głosy wciąż czyta się z zainteresowaniem i ma się ochotę na kolejne części. Jedynie koniec budzi trochę mieszane uczucia. Liczę na to, że w kolejnych książkach autorka pójdzie w nieco inną stronę i poszuka alternatywnych rozwiązań, bo trzeci raz w tej samej konwencji będzie trochę gwoździem do trumny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz