7 czerwca 2015

Pancerne serce - Jo Nesbo

Do Jo Nesbo podeszłam z dużym dystansem i na zasadzie – jeśli wszyscy to czytają, to nie ma prawa to być dobre. A tymczasem, po początkowym falstarcie, dałam się wciągnąć i tak jakoś niespodziewanie dobrnęłam do ósmej części i wciąż mam ochotę na więcej. Jo Nesbo pnie się w moim osobistym rankingu ulubionych pisarzy skandynawskich coraz wyżej.


Po schwytaniu „Bałwana” Harry rzuca wszystko i wyjeżdża do Hongkongu. Tam, jak to miewa w zwyczaju, oddaje się nałogom i pakuje w coraz to nowe kłopoty. Pech w tym, że w Oslo pojawia się kolejny seryjny morderca, który w bardzo wyrafinowany sposób uśmierca swoje ofiary, a jedyną osobą, która może go schwytać jest Harry. Na polecenie Gunnara Hagena, nowa postać w wydziale zabójstw, piękna Kaja Solness, rusza na poszukiwanie Harrego. Jej cel: namierzyć, przekonać, ściągnąć do Oslo. I jakby problemów było mało pomiędzy wydziałem zabójstw a KRIPOS (jednostką specjalną do spraw brutalnych zabójstw) toczy się cicha wojna, nie tylko o przywództwo, ale i – w przypadku wydziału zabójstw – o przetrwanie. W takich oto średnio sprzyjających warunkach Harry rusza w pościg za zabójcą, którego trop zawiedzie go raz to do odludnego, położonego w górach schroniska, raz to do dusznego i wyjątkowo niebezpiecznego Kongo.

W zasadzie wszystko, co można było napisać o Jo Nesbo, już napisałam – że wciąga, że trzyma w napięciu, że rewelacyjnie tworzy swoje postacie. A Harry Hole to creme de la creme tej serii i wcale się nie dziwię, że niejednej już damie skradł serce, bo mimo że to nałogowiec, pracoholik i nieco narwany typ, to fascynuje w nim chłopięcy urok, siła, pewność siebie i towarzysząca mu wiecznie samotność.

Pancerne serce ma wszystko co powyżej plus nieco więcej. Już w poprzedniej części Nesbo pokazał, że stać go na pomysłowość – „Bałwan” zabija w sposób wyszukany. W Pancernym sercu ta kreatywność go nie opuszcza – jest nietypowo, jest wyrafinowanie, jest z zimną krwią i okrucieństwem. Co więcej – Nesbo idzie o krok dalej. Opisuje to wszystko tak, że nawet najodporniejszym może zebrać się na mdłości – dokładnie, ze szczegółami i bardzo obrazowo.

Oczywiście wciąga nie tylko intryga kryminalna, ale również wszystko to, co dzieje się wokół Harrego, a w tej części dzieje się sporo. Pancerne serce to dla Harrego czas rozliczeń z przeszłością, czas strat, czas miłości, ale przede wszystkim czas na odnalezienie w tym wszystkim samego siebie i odzyskania tego najważniejszego, co zostało utracone. Może to kwestia interpretacji, ale mam cichą nadzieję, że kolejna część przyniesie Harremu poza kolejną porcją zmagania się ze światem również coś dobrego.


Do Pancernego serca można się przyczepić – że przekombinowany w kilku momentach, że nieco amerykański, że Nesbo znów daje się ponieść fantazji i że czasem coś tam się kupy nie trzyma. Można, oczywiście, tylko po co? Świat  i tak dzieli się na tych, co Nesbo nie czytają i na tych, co go lubią. Proste :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz