18 czerwca 2015

Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka - Swietłana Aleksijewicz

Długo dojrzewałam do tej książki. Leżała sobie na półce i czekała. Przyciągała nazwiskiem, ale odstraszała objętością. A przecież powinnam się zabrać za nią bez zastanowienia. W końcu to Aleksijewicz! Raz, że jedna z moich ulubionych reporterek, dwa – że laureatka tegorocznej Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. Skąd więc to wahanie? Jakoś przez skórę czułam, że nie będzie lekko – choć przy Aleksijewicz zawsze tak jest. Jednak tym razem mam po lekturze bardzo mieszane uczucia.


Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka to zbiór kilkunastu tekstów – każdy z nich to inna historia, inny bohater i inne losy. Jednak temat przewodni ten sam: Związek Radziecki i osierocony po jego upadku człowiek radziecki, tak zwany „sowek” – zagubiony w nowej, nieznanej i dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Te historie w różne uderzają tony. Są głosy rozpaczy oddanych komunistycznej ideologii, którym po rozpadzie ZSSR rozpadł się świat. Są głosy tęsknoty za uporządkowanym, przewidywalnym i prostym życiem. Są głosy tych, dla których nie ma miejsca w czasach rozbuchanego kapitalizmu – czują się za słabi, niepotrzebni, zepchnięci na margines. Są nawet tacy, którzy w przypływie rozpaczy po upadłym radzieckim imperium odebrali sobie życie. Ale znajdzie się też głos krytyki wobec starego ustroju, niezrozumienia dla tamtych idei i ludzi, którzy za tymi ideami i starymi czasami tęsknią. Ta książka to wielogłos, złożony z opowiadań ludzi młodych i starych, kobiet i mężczyzn, tych z wielkiego miasta, czy tych z prowincji, bo Aleksijewicz wsłuchuje się w każdy głos.

Czasy secondhand to obszerne kompendium wiedzy o Rosji, czasach radzieckich i przemianach, jakie zaszły w tym kraju po rozpadzie ZSRR. Ta ksiązka to również doskonały przykład tego, że wielką historię tworzą losy pojedynczego człowieka. Ale to również portret Rosji, która chce uchodzić za wielką, ale coraz bardziej trzęsie się w posadach, a pogłębiające się kontrasty społeczne dzielą ją coraz bardziej. Książka mądra, książka ważna, książka potrzebna. Źródło wielu cennych informacji. Tylko jest jedno zasadnicze „ale”…

Swietłana Aleksjiewicz ma swój specyficzny styl – lub można powiedzieć, że jego brak. Jest trochę jakby protokolantem – spisuje historie swoich bohaterów, tak jak je słyszy; nie nadaje im szlifu, nie upiększa, nie robi redakcji. Oczywiście ma to swoje plusy – te teksty są szczere, prawdziwe, wiarygodne i pełne emocji. Z drugiej jednak strony – nierówne, poszarpane, pełne dygresji, czasem też przegadane i na dłuższą metę nużące. Ten styl świetnie się sprawdził w poprzednich książkach (Wojna nie ma w sobie nic z kobiety, czy Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy) w tym wypadku jednak okazał się najsłabszą stroną tej książki. Za dużo egzaltacji, urwanych zdań, zbędnych szczegółów, w których czasem gubił się właściwy sens. Nie będę ukrywać, że ciężko czytało mi się tę książkę, choć niektóre, pojedyncze historie były naprawdę warte uwagi.

Pewnie nie da się opowiedzieć o przemianach politycznych, które odegrały zasadniczą rolę w historii danego kraju – w tym wypadku Rosji – w kilku zdaniach, ale tym razem Aleksijewicz trochę z objętością przesadziła.

Aby tak negatywnie nie zakończyć, chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden, mały bo mały, ale jednak plus: za to lubię Aleksijewicz, że potrafi dotrzeć do każdego człowieka, wydobyć z niego to, co przez wiele lat bywa przez niego skrywane. Lubię ją za to, że nie ocenia, nie krytykuje, jest za to świetnym słuchaczem. A jej książki – niezależnie od tego, jakiego dotykają tematu – poruszają, czasem wzruszają i nie pozostawiają obojętnym.

2 komentarze:

  1. Początkowo miałam problem z przyzwyczajeniem się do tego braku redagowania wypowiedzi. Ale później jakoś bardziej skupiłam się na ogólnym przesłaniu i ta forma trochę nawet do tego pasowała, wszystko takie chaotyczne, rozmazane, niepewne, emocjonalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że jak kolejna książka jest napisana w ten sam sposób, to zaczyna być trochę nudne. Chyba wypadałoby coś zmienić. Ciekawa jestem, jacy będą "Cynkowi chłopcy". Pewnie będzie tak samo i jak znam życie - pewnie przeczytam :)

      Usuń