6 lipca 2018

Mikrotyki - Paweł Sołtys


Chciałabym peany wyśpiewać na cześć tej książki – ale mi nie wychodzi. Chciałabym najlepiej jak potrafię opisać, jak bardzo mnie zachwyciła – ale słów brak. Chciałabym choć w minimalnym stopniu napisać ten tekst tak pięknie, jak napisał Mikrotyki Paweł Sołtys – ale jest to absolutnie nierealne. A zatem powiem tylko skromnie, że urzekła mnie ta książka, językowo rozwaliła na kolana. Cudnie, cudnie jest napisana!


Paweł Sołtys vel Pablopavo to dobry tekściarz i jak się okazuje, równie dobry pisarz. Czuje pióro i włada nim z lekkością, której mogę mu tylko pozazdrościć. Mikrotyki urzekają stylem, metaforami, porównaniami, szykiem przestawnym, który tak tępi w moich tekstach mąż. Ten zbiór opowiadań pełny jest językowych perełek, sformułowań, które onieśmielają swoją finezją. Te teksty mają swój specyficzny rytm, melodię, ich się nie czyta – przez nie się płynie! Smakuje ich kunszt. I nie czuć w tym żadnego wysiłku, żadnej przesady, żadnego popisywania się wirtuozerią – te frazy wychodzące spod pióra Pawła Sołtysa wydają się być tak zwyczajnie naturalne, takie „po prostu”. Mogłabym tak bez końca, ale język mój nie nazbyt jest giętki, by powiedzieć wszystko, co pomyśli głowa. Absolutny podziw i szacunek.

Paweł Sołtys nie sięga po tematy wielkie, sensacje z pierwszych stron gazet, informacje z żółtych pasków wiadomości. Opowiada o codziennym życiu szarych ludzi, którzy niczym się na co dzień nie wyróżniają. O miejscowych pijaczkach, chłopaczkach z blokowiska, dziewczynie z zajęczą wargą, ale boskim ciałem, o człowieku, który boi się opuścić swoje mieszkanie. Opowiada o radościach i troskach swoich bohaterów, złamanych sercach i pierwszych zawodach miłosnych, pierwszym fajku i browarze wypitym z kolegami, o życiu, śmierci i codziennym przemijaniu. Prowadzi czytelnika po warszawskich osiedlach, lokalnych barach, zakładach fryzjerskich, opuszczonych budynkach i klatkach schodowych. W tym, co zwyczajne, upatruje materiału na niecodzienne historie.  

I nie są te opowiadania rozbuchane fabularnie, nic z tych rzeczy. Żadnej tu sensacji, nagłych zwrotów akcji. Bardziej tu skromnie, kameralnie, melancholijne i tak jakby smutno, choć humoru w tych tekstach też nie brakuje. Paweł Sołtys łapie chwile, fragmenty rzeczywistości, zaledwie migawki i lepi sobie z nich całość. Nie dopowiada, zostawiając pole na domysły.

Czytać ten zbiór opowiadań należy niespiesznie, uważnie, smakując powoli. Odkładając na moment, by znów sięgnąć za chwilę. Zaznaczać ulubione fragmenty i wracać do nich po czasie. Tak, jestem pewna, że jeszcze wrócę do tej książki, do tych kawałków, które zapadły w głowę. Do tych całych stron czasem popodkreślanych.

Z niepozornych rzeczy zrobić coś tak pięknego…Absolutny zachwyt. I nie przeszkadza, że te historie czasem nie prowadzą donikąd, że urywają się nagle, że czasem są jakby o niczym. Może o Tobie, a trochę i o mnie. O tym, co na sercu leży i uwiera po czasie.

A ta piosenka jest zrobiona z tego miasta odpadków
Ze śmieci, gruzów, kawałków pozostałych po wypadku
A ta piosenka jest zrobiona z tego, co już niepotrzebne
Z opuszczonego, wyrzuconego, zapomnianego bezwiednie.

Brzmiała mi w głowie przez cały czas, kiedy czytałam, ta melodia. Bo takie właśnie są Mikrotyki: ulepione z kawałków, odpadków, tego, co nikomu już nie jest potrzebne. Panie Pawle, ja czekam na więcej! O więcej proszę! Już dawno tak miłego spotkania z polską literaturą nie doświadczyłam i sama dziwię się sobie. I dobrze mi z tym zdziwieniem. I kończę, bo zaraz sama odpłynę w nieporadną poezję.

Czytajcie koniecznie!

2 komentarze:

  1. Pusto to może zabrzmi, ale gdybym omiatała wzrokiem książki w księgarni, tę pewnie bym ominęła. Nie przykuła mojej uwagi okładką, za to zainteresowałaś mnie jej treścią. (tylko gdzie upychać te książki na moim mini regaliku?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E-booków nie trzeba upychać na regaliku ;) A ja też zignorowałabym tę książkę, gdybym nie przeczytała przypadkiem jej recenzji :)

      Usuń