19 kwietnia 2018

Dwie siostry - Åsne Seierstad


Reportaż literacki – choć czyta się go świetnie, niczym dobrą powieść lub kryminał – nie jest moją ulubioną formą. Daje autorowi dużą swobodę w doborze faktów i ich interpretacji. Czytelnik nie ma pewności, co wydarzyło się lub zostało powiedziane naprawdę, a co autor sobie dopowiedział lub włożył w usta bohaterom na potrzeby zbudowania ciekawej fabuły. Trzeba mu ufać, że zebrane informacje przekazuje w możliwie najbardziej obiektywny sposób i że ubiera je w bardziej przystępną formę literacką tylko po to, by ułatwić odbiór. I ja ufam Åsne Seierstad. Wiem, że jej nazwisko to gwarancja dobrze wykonanej roboty, a poruszający Jeden z nas tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Dlatego bez większego wahania i zastanowienia się sięgnęłam po Dwie siostry. Wiedziałam, że będzie to dobra rzecz – i zasadniczo jest, z jednym małym „ale”.


Tytułowe dwie siostry to szesnastoletnia Leila i dziewiętnastoletnia Ayan, somalijki wychowane w Norwegii. Któregoś dnia, jak co dzień, wychodzą z domu do szkoły i…już z niej nie wracają. W tajemnicy opuszczają Norwegię, wyjeżdżają do Syrii, by tam przyłączyć się do Państwa Islamskiego. Porzucają rodziców, braci i całe dotychczasowe życie, by rozpocząć nowe – to jedyne słuszne, zgodne z nakazami Koranu, w którym dżihad, kalifat i męczeńska śmierć są drogowskazami w drodze do raju.

Opisując historię sióstr autorka dotarła do ich rodziców, przyjaciół, znajomych, nauczycieli. Zbierała wszystkie możliwe informacje na ich temat – przeglądała pozostawione przez nie dokumenty, wypracowania, arkusze z ocenami. Czytała ich korespondencję mailową, rozmowy na czacie, skontaktowała się ze wszystkimi osobami, które miały dziewczyny wśród swoich znajomych na Facebooku lub śledziły je na Twiterze.  Budowała siatkę kontaktów, które były źródłem informacji o siostrach. Bo do samych sióstr, mimo prób kontaktu, Åsne Seierstad nie udało się dotrzeć. Choć teoretycznie to one są tu głównymi bohaterkami, ich głos słyszalny jest najmniej, a o tym, co działo się z nimi już po przybyciu do Syrii, wiemy tak naprawdę bardzo niewiele.

Na pierwszy plan wysuwają się Ci, których siostry opuściły. Zrozpaczony ojciec, który postawił wszystko na jedną kartę, by odnaleźć córki. Ruszył ich śladem, by je odszukać. Matka, dla której życie bez córek straciło sens. Brat, który z decyzją Leilii i Ayany nigdy się nie pogodził i nigdy jej nie zrozumiał. W gruncie rzeczy to bardziej historia o rodzinie, która wskutek decyzji dziewczynek, uległa rozbiciu, straciła siłę napędową i sens dalszego istnienia.

Opowieść o dwóch siostrach i ich rodzinie autorka uzupełnia historią konfliktu zbrojnego w Syrii, informacjami o Islamie i wyznawcach tej religii. Dzięki temu losy dziewcząt zyskują szerszy kontekst i łatwiej czytelnikowi zrozumieć ich motywację. I tu kolejna rzecz – autorka nie daje czytelnikowi jasnej odpowiedzi, co doprowadziło młode dziewczyny do takich wyborów życiowych. Podrzuca tropy, stawia pytania, ale czytelnika pozostawia bez jasnej odpowiedzi, dając mu możliwość własnej interpretacji. Dlaczego tak się stało? Co spowodowało, że Leila i Ayan tak bardzo się zradykalizowały? Dlaczego życie po śmierci stało się ważniejsze niż to co tu i teraz? Czy to Norwegia i Europa nie są gotowe na codzienne funkcjonowanie z wyznawcami Islamu, czy wyznawcy Allaha nie potrafią się odnaleźć w europejskiej, bardziej świeckiej rzeczywistości?

Åsne Seierstad poruszyła temat bardzo ważny, bardzo aktualny. Poruszyła temat, z którym Europa nie będzie umiała sobie poradzić jeszcze przez długi czas. Naświetliła problem i pozostawiła czytelnika z długą listą tematów do rozważań. Nie mam uwag co do stylu i warsztatu autorki – bardzo sobie ją cenię i podziwiam za skuteczność w docieraniu do informacji i umiejętność nadawania dokumentom fabularnego kształtu. Pod tym kątem to bardzo dobra książka; problem tylko w tym, że nic mi ona nie zrobiła. Nic we mnie nie poruszyła, żadna struna w trakcie czytania nie drgnęła - i to jest to właśnie jedno drobne „ale”. Jeden z nas był mocny, poruszający, sugestywny, zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. O Dwóch siostrach mogę powiedzieć tylko, że są dobre, ale emocji nie wywołały we mnie żadnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz