Obawiam się, że Sarajewo zawsze będzie toczyła ta sama podstępna
choroba, rak rozumu, epidemia szaleństwa – nacjonalizm, który już wielokrotnie
pogrążał ją w otchłani tragedii.
W otchłani tragedii i szaleństwa
Jugosławia pogrążyła się na początku lat 90. tego stulecia. Brat stanął
przeciwko bratu, sąsiad przeciwko sąsiadowi, żyjący dotychczas we względnej
zgodzie Bośniacy, Serbowie i Chorwaci nagle stanęli po różnych stronach
barykady, by w imię chorej idei zadawać śmierć, dopuszczać się okrucieństw i najgorszych
zbrodni. Świadkiem tych wydarzeń był Hervé Ghesquierè, francuski korespondent
wojenny, który relacjonował to, co działo się w Jugosławii w 1992 roku. To, co
wtedy zobaczył, na zawsze odcisnęło na nim piętno.
Dwie dekady później wraca do
Bośni, przemierza ją wzdłuż i wszerz, rozmawia z jej mieszkańcami i sprawdza,
co się od czasu bałkańskiego konfliktu zmieniło – czy rany zadane podczas
tamtej wojny już się zabliźniły, czy jednak okazały się zbyt głębokie na to, by
zagoił je czas. Jak bośniaccy Muzułmanie, Serbowie i Chorwaci poradzili sobie z
przeszłością i czy jest możliwe pokojowe współistnienie tych trzech narodów.
To, co widzi nie napawa optymizmem. Zastaje Bośnię w rozsypce, podzieloną, nie
rozliczoną z dawnymi krzywdami, w której do głosu coraz silniej znów dochodzi
nacjonalizm i wzajemna niechęć. Okazuje się, że bałkańska bomba nadal tyka, a
by wybuchła wystarczy jedna niewielka iskra.
By zrozumieć aktualną sytuację,
autor Sarajewa odsyła nas do
przeszłości, referuje najważniejsze wydarzenia bałkańskiego konfliktu,
przypomina międzynarodową reakcję na przelew krwi w Jugosławii, zarysowuje
sylwetki tych, których do dziś nie rozliczono za ich zbrodnie. Uważnie też
przygląda się procesom zachodzącym we współczesnej Bośni – widzi ksenofobię, podziały,
niechęć i polityków nieudolnie zarządzających swoim krajem.
Sarajewo. Rany są zbyt głębokie napisana jest językiem typowo
reporterskim, oszczędnym w zabiegi literackie. Ta książka niesie konkretną
treść, to ona jest tu najważniejsza, wszystko ma być jasne, klarowne i
zrozumiałe. Autor ma też talent do puent. Te kilka ostatnich zdań w rozdziale
ma czasem większą moc niż jego cała reszta. Ten oszczędny styl i mocne puenty
sprawiają, że książka ma naprawdę silny przekaz, a wnioski do których dochodzi
autor, przerażają.
Sarajewo, choć to niewielkich rozmiarów książka, jest bardzo dobrym
źródłem informacji o współczesnych Bałkanach, dogłębną analizą sytuacji i tego,
co zaszło w tym regionie na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat. Przeraża
swoimi wnioskami, bo obnaża nie tylko problemy krajów byłej Jugosławii. Obnaża
też problemy współczesnej Europy – drążonej własnymi problemami, ślepej na to,
co działo się kiedyś i na to, co dzieje się teraz.
Jeśli pewnego dnia Europejczycy raczą spojrzeć raz jeszcze na Sarajewo
i Bośnię, być może dostrzegą nieszczęście i katastrofę.
Być może uda się jej zapobiec,
choć wnioski płynące z lektury książki Ghesquierè’a wskazują na coś zupełnie
odwrotnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz