2 października 2016

Mężczyźni z różowym trójkątem - Heinz Heger

Paragraf 175 istniał w niemieckim kodeksie karnym od 1871 roku. Penalizował […] sprzeczny z naturą nierząd, do którego dochodzi pomiędzy dwiema osobami płci męskiej lub między człowiekiem a zwierzęciem […]. W 1935 roku naziści rozwinęli treść paragrafu, wprowadzając karę za wszelkie kontakty homoseksualne, nawet jeśli było  to tylko trzymanie się za rękę. Na mocy tego prawa do 1945 roku do obozów koncentracyjnych trafiło od 10 do 15 tysięcy mężczyzn. To właśnie ci tytułowi mężczyźni, oznaczeni różowym trójkątem. Większość z nich obozu nie przeżyła.


O ludziach, którzy stali się ofiarami nazistowskich prześladowań z okresu III Rzeszy, a którzy przeżyli pobyt w obozach koncentracyjnych, mówi się „Ocaleni”. Po wojnie otrzymali oni zadośćuczynienia za swoje krzywdy i cierpienie. Do grupy „Ocalonych” nie zaliczono jednak  homoseksualistów i lesbijek, którym również udało się przeżyć. Choć akurat dla nich koniec wojny nie oznaczał również wolności; prześladowania wobec tej grupy trwały nadal, o czym świadczy fakt, że w NRD-owskim kodeksie karnym paragraf 175 istniał do 1967 roku, w Austrii do 1971, w RFN ostatecznie z kodeksu karnego został usunięty na początku lat 90. Prośby o zadośćuczynienie „różowych trójkątów” zostały zignorowane, a ich świadectwo miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego.

A jednak ujrzało, czego dowodem jest książka Mężczyźni z różowym trójkątem wydana przez Ośrodek Karta. To pierwsza opublikowana relacja osoby homoseksualnej prześladowanej w okresie nazistowskim, która zdobyła się na odwagę, by opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Tą osobą był Josef Kohout, który o swoich przeżyciach opowiedział przyjacielowi Johannowi Neumannowi. Ich spotkania i rozmowy trwały dwa lata – efektem jest książka wydana pod pseudonimem Heinz Heger.

Mężczyźni z różowym trójkątem to historia tych, którzy zostali skazani na lata cierpień, prześladowań, poniżania – a bardzo często także na śmierć – tylko z powodu swojej orientacji seksualnej. To świadectwo ludzkiego zezwierzęcenia, bo aż trudno uwierzyć, że człowiek człowiekowi może zgotować taki los. Josef Kohut opowiada o obozowej rzeczywistości, o uwłaczających godności ludzkiej warunkach i pracy ponad siły, o torturach i przemocy, której na co dzień doświadczali homoseksualni (i nie tylko) więźniowie. Mężczyźni z różowym trójkątem to także świadectwo ludzkiej hipokryzji. Homoseksualni więźniowie, nazywani „ciepłymi” przez tak zwanych „normalnych” mężczyzn, najniżej postawieni w obozowej hierarchii i skazani na niewyobrażalną mękę tylko za to, że kochają inaczej – stali się dla tych „normalnych” środkiem zastępczym. Zgodnie z kategoriami myślenia „normalnych” mężczyzn tymczasowe, wymuszone sytuacją stosunki homoseksualne nie są niczym rażącym – a już na pewno niczym złym w przeciwieństwie do tych trwałych relacji seksualnych. Homoseksualistów w obozie obrzucano przeróżnymi obelgami, których nie będę tu nawet cytować, traktowano ich gorzej niż zwierzęta, choć tak naprawdę nikomu nie wyrządzili krzywdy. Przypięto im łatkę seksualnych dewiantów, nic nie wartych podludzi. A co powiedzieć o komendantach obozu, którzy onanizowali się podczas torturowania ludzi lub czerpiących przyjemność seksualną z podglądania więźniów korzystających z usług burdelu? Kto tu zasłużył na miano dewianta?

Josef Kohout spisując swoje wspomnienia nie pomija także tych, które stawiają go z złym świetle, nie wybiela swojej postaci – mówi wprost, że sprzedawał swoje ciało dla korzyści: większej ilości jedzenia, lżejszej pracy. Bycie obozowym kochankiem kapo czy blokowego dawało mu szansę na przetrwanie, dawało nadzieję, na przeżycie tego piekła. By jednak przeżyć – dumę, honor i godność musiał schować do kieszeni. Czy mamy prawo potępiać go za to?

Mężczyźni z różowym trójkątem to lektura ciężka, wywołująca podczas czytania duże poczucie dyskomfortu. Autor/autorzy nie omijają drastycznych szczegółów, bardzo szczegółowo i wiernie oddają obozową rzeczywistość, panujące tam warunki i wzajemne relacje. Paradoksalnie, choć książka dotyczy przecież czasów III Rzeczy, wciąż jest aktualna. Wciąż ludzkość piętnuje to, co jej zdaniem odbiega od normy i wciąż segreguje ludzi według nadanych przez siebie kategorii.

Nie będę tym razem pisać o walorach literackich tej książki, bo jak można ocenić wartość literacką wspomnień i to jeszcze takich? Nie styl tu ma znaczenie, a treść i to na niej należy się skupić. Na świadectwie o tych, którzy przez ludzką niechęć i ignorancję zostali zepchnięci na drugi tor historii. Dobrze, że ten głos został ostatecznie wysłuchany, że przebił się do społecznej świadomości, nawet jeśli potrzebne do tego były najpierw lata milczenia. Mężczyźni z różowym trójkątem to ważna publikacja, która rzuca nowe światło na tę część historii, która wydawałyby się dobrze znana. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz