Paragraf 175 istniał w niemieckim
kodeksie karnym od 1871 roku. Penalizował […] sprzeczny z naturą nierząd, do którego dochodzi pomiędzy dwiema
osobami płci męskiej lub między człowiekiem a zwierzęciem […]. W 1935 roku
naziści rozwinęli treść paragrafu, wprowadzając karę za wszelkie kontakty
homoseksualne, nawet jeśli było to tylko
trzymanie się za rękę. Na mocy tego prawa do 1945 roku do obozów
koncentracyjnych trafiło od 10 do 15 tysięcy mężczyzn. To właśnie ci tytułowi
mężczyźni, oznaczeni różowym trójkątem. Większość z nich obozu nie przeżyła.
O ludziach, którzy stali się
ofiarami nazistowskich prześladowań z okresu III Rzeszy, a którzy przeżyli
pobyt w obozach koncentracyjnych, mówi się „Ocaleni”. Po wojnie otrzymali oni
zadośćuczynienia za swoje krzywdy i cierpienie. Do grupy „Ocalonych” nie
zaliczono jednak homoseksualistów i
lesbijek, którym również udało się przeżyć. Choć akurat dla nich koniec wojny
nie oznaczał również wolności; prześladowania wobec tej grupy trwały nadal, o
czym świadczy fakt, że w NRD-owskim kodeksie karnym paragraf 175 istniał do
1967 roku, w Austrii do 1971, w RFN ostatecznie z kodeksu karnego został usunięty
na początku lat 90. Prośby o zadośćuczynienie „różowych trójkątów” zostały
zignorowane, a ich świadectwo miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
A jednak ujrzało, czego dowodem jest książka Mężczyźni z różowym trójkątem wydana przez Ośrodek Karta. To pierwsza opublikowana relacja osoby homoseksualnej prześladowanej w okresie nazistowskim, która zdobyła się na odwagę, by opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Tą osobą był Josef Kohout, który o swoich przeżyciach opowiedział przyjacielowi Johannowi Neumannowi. Ich spotkania i rozmowy trwały dwa lata – efektem jest książka wydana pod pseudonimem Heinz Heger.
A jednak ujrzało, czego dowodem jest książka Mężczyźni z różowym trójkątem wydana przez Ośrodek Karta. To pierwsza opublikowana relacja osoby homoseksualnej prześladowanej w okresie nazistowskim, która zdobyła się na odwagę, by opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Tą osobą był Josef Kohout, który o swoich przeżyciach opowiedział przyjacielowi Johannowi Neumannowi. Ich spotkania i rozmowy trwały dwa lata – efektem jest książka wydana pod pseudonimem Heinz Heger.
Mężczyźni z różowym trójkątem to historia tych, którzy zostali
skazani na lata cierpień, prześladowań, poniżania – a bardzo często także na
śmierć – tylko z powodu swojej orientacji seksualnej. To świadectwo ludzkiego
zezwierzęcenia, bo aż trudno uwierzyć, że człowiek człowiekowi może zgotować
taki los. Josef Kohut opowiada o obozowej rzeczywistości, o uwłaczających
godności ludzkiej warunkach i pracy ponad siły, o torturach i przemocy, której
na co dzień doświadczali homoseksualni (i nie tylko) więźniowie. Mężczyźni z różowym trójkątem to także
świadectwo ludzkiej hipokryzji. Homoseksualni więźniowie, nazywani „ciepłymi”
przez tak zwanych „normalnych” mężczyzn, najniżej postawieni w obozowej
hierarchii i skazani na niewyobrażalną mękę tylko za to, że kochają inaczej –
stali się dla tych „normalnych” środkiem zastępczym. Zgodnie z kategoriami
myślenia „normalnych” mężczyzn tymczasowe, wymuszone sytuacją stosunki
homoseksualne nie są niczym rażącym – a już na pewno niczym złym w przeciwieństwie
do tych trwałych relacji seksualnych. Homoseksualistów w obozie obrzucano
przeróżnymi obelgami, których nie będę tu nawet cytować, traktowano ich gorzej
niż zwierzęta, choć tak naprawdę nikomu nie wyrządzili krzywdy. Przypięto im
łatkę seksualnych dewiantów, nic nie wartych podludzi. A co powiedzieć o
komendantach obozu, którzy onanizowali się podczas torturowania ludzi lub
czerpiących przyjemność seksualną z podglądania więźniów korzystających z usług
burdelu? Kto tu zasłużył na miano dewianta?
Josef Kohout spisując swoje
wspomnienia nie pomija także tych, które stawiają go z złym świetle, nie
wybiela swojej postaci – mówi wprost, że sprzedawał swoje ciało dla korzyści:
większej ilości jedzenia, lżejszej pracy. Bycie obozowym kochankiem kapo czy
blokowego dawało mu szansę na przetrwanie, dawało nadzieję, na przeżycie tego
piekła. By jednak przeżyć – dumę, honor i godność musiał schować do kieszeni.
Czy mamy prawo potępiać go za to?
Mężczyźni z różowym trójkątem to lektura ciężka, wywołująca podczas
czytania duże poczucie dyskomfortu. Autor/autorzy nie omijają drastycznych szczegółów, bardzo szczegółowo i wiernie
oddają obozową rzeczywistość, panujące tam warunki i wzajemne relacje.
Paradoksalnie, choć książka dotyczy przecież czasów III Rzeczy, wciąż jest
aktualna. Wciąż ludzkość piętnuje to, co jej zdaniem odbiega od normy i wciąż
segreguje ludzi według nadanych przez siebie kategorii.
Nie będę tym razem pisać o
walorach literackich tej książki, bo jak można ocenić wartość literacką
wspomnień i to jeszcze takich? Nie styl tu ma znaczenie, a treść i to na niej
należy się skupić. Na świadectwie o tych, którzy przez ludzką niechęć i
ignorancję zostali zepchnięci na drugi tor historii. Dobrze, że ten głos został
ostatecznie wysłuchany, że przebił się do społecznej świadomości, nawet jeśli
potrzebne do tego były najpierw lata milczenia. Mężczyźni z różowym trójkątem to ważna publikacja, która rzuca nowe
światło na tę część historii, która wydawałyby się dobrze znana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz