Ta książka poświęcona jest buszującym w Barszczu outsiderom, którzy
mimo rozległych poparzeń brną dalej przez toksyczną dżunglę – tę na zewnątrz i
tę, która rośnie w nich samych.
Można byłoby powiedzieć, że to
książka o rosyjskiej scenie undergroundowej, ale byłoby to spore uproszczenie.
W Buszującym w barszczu muzyka
przenika się z kulturą, historią, polityką, tworząc bardzo ciekawą mieszankę i
jeszcze ciekawszy portret współczesnej Rosji. W tekstach zespołów, które
przywołuje w książce Konstanty Usenko, wyraźnie widać, że te wszystkie elementy
są ze sobą mocno powiązane. Muzyczny świat nie jest obojętny na otaczającą go
rzeczywistość, żywo reaguje na zachodzące zmiany, wydarzenia, politykę. Teksty
piosenek są wentylem, przez które uchodzą emocje – gniew, złość, bunt,
rozczarowanie. Wystarczy wsłuchać się z uwagą, by wiedzieć, co kogo boli, co
komu przeszkadza i na co nie ma przyzwolenia. Co zatem jest najbardziej palącym
problemem w Barszczu i co pragną najgłośniej wykrzyczeć muzyczni outsiderzy?
Jedni wykrzykują swoje głośne „nie”
przeciw fałszerstwom i manipulacji w polityce. Kiedy po grudniowych wyborach do
Dumy w 2012 roku na ulice wyszły tłumy, w muzyce do łask wróciło garażowe
granie, post punk i zimna fala, a co za tym idzie – mocne antysystemowe teksty.
Hip-hopowcy i raperzy śpiewają o życiu na blokowiskach, codziennej walce o przetrwanie,
dragach i przemocy. Inni zwracają uwagę na prawa kobiet, problemy środowiska
LBGT, konsekwencje wojny w Donbasie. Kolejnych wkurza narzucający swój światopogląd
kościół, czy absurdalne polityczno-religijne akcje pod hasłem tropienia
domniemanych satanistycznych treści, „homoseksualnej propagandy”, czy niszczenia
sztuki „obrażającej moralność”. Do głosu dochodzą także zespoły z głębokich
peryferii, które zwracają uwagę na problemy Rosji B, czy zespoły o silnym
charakterze nacjonalistycznym lub prawicowym, które skupiają się na kwestiach związanych
z różnie pojmowanym patriotyzmem i prawdziwą słowiańskością. Wymienić
wszystkiego nie sposób, ale już po powyższych przykładach widać, jak szeroki
jest wachlarz poruszanych zagadnień i jak rzeczywistość znajduje
odzwierciedlenie w tekstach piosenek. To zaś świadczy o tym, z jak wieloma
problemami boryka się współczesna Rosja i jej mieszkańcy.
Stricte muzycznie zaś, zostawiając
na boku wszelkie kwestie społeczno-polityczno-światopoglądowe, Buszujący w Barszczu to kompendium wiedzy
o rosyjskiej scenie niezależnej, wyjątkowa encyklopedia rosyjskiej
kontrkultury. Ta książka aż trzeszczy od zebranych w niej informacji. I choćbym
nie wiem, jak chciała, o wszystkim wspomnieć nie dam rady. Autor powraca do zespołów,
które znamy z poprzedniej jego książki pt. Oczami radzieckiej zabawki, sprawdza, co dzieje się ze starymi punkowymi i
rockowymi ekipami, i jaki wpływ na nowe pokolenie ma ich dorobek. Uważnie
przygląda się rozwijającej się muzyce rapowej i hiphopowej nie tylko w Rosji,
ale także w republikach postsowieckich. Muzyka elektroniczna, nowa fala rodem z
zamkniętego miasta Czelabińsk-70, syberyjskie pogańsko-szamańskie klimaty, a
także kultura trash’owa i jej mniej lub bardziej ambitne muzyczne twory też
znalazły tu miejsce. Buszujący w Barszczu
to prawdziwa kopalnia niesamowitych historii, nieprzeciętnych osobowości i
zjawisk, obok których nie sposób przejść obojętnie.
Świetnie czyta się tę książkę, bo
czuć, że napisał ją ktoś z pasją; ktoś, kto doskonale orientuje się w muzyce
nie tylko rosyjskiej, ale też polskiej. Pisząc o zespołach z Rosji, Usenko
zestawia je z polskimi odpowiednikami, działającymi mniej więcej w podobnym
okresie, tak aby polski czytelnik miał jakiś punkt odniesienia. Ale nie tylko
muzycznie Usenko jest dobrze zorientowany. Jest także wprawnym obserwatorem
otaczającej go rzeczywistości i zjawisk, zwłaszcza, że jako bi-państwowiec ma
szerszą perspektywę. Dostrzega słabe strony obu bliskich mu krajów, ale widzi
też wiele punktów stycznych. Mimo wzajemnej niechęci (Usenko nie boi się słowa
rusofobia), Polska i Rosja – paradoksalnie – borykają się obecnie z bardzo
podobnymi problemami. I to kolejna rzecz, którą Usenko podrzuca nam do
refleksji. Świetna książka. Rewelacyjna. Tak, będę ją tylko chwalić. Tym
bardziej, że wydawca poprawił to, co przeszkadzało mi w pierwszej części. Teraz
wszystko jest czytelne i wyraźnie zaznaczone – i teksty piosenek, i nazwy zespołów,
i tytuły płyt. Nie ma się czego przyczepić. No, nie ma i już 😊 Czytajcie.
Szczerze mówiąc, chyba bardziej zainteresowałaby mnie ta książka niż muzyka, o której opowiada :) Hip-hop zawsze mnie nużył, mimo że tematyka poważna (bieda, odrzucenie, brak perspektyw etc.... i od razu przychodzi mi na myśl Peja z jego "Wiecie, co macie z nim zrobić". Facet dorósł, a kompleksy zostały). Ale zaciekawiłaś mnie, zresztą o nie było trudno, bo jestem rusofilem ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja też fanką hip hopu nie jestem, ale ta książka to dobry kawał lektury :) To witaj na pokładzie rusofilu, ja też nim jestem ;)
Usuń