Mają być posłuszne, grzeczne,
urocze i uległe. Pięknie wyglądać i pięknie się poruszać. I nie wymagać zbyt
wiele. Najlepiej gdyby były kawaii –
czyli perfekcyjnym połączeniem dziecięcości, delikatności i piękna. Ich pozycja
w społeczeństwie jest znacznie niższa niż mężczyzn; dyskryminowane zawodowo,
przepracowane, obarczone wychowaniem dzieci i prowadzeniem domu, molestowane
seksualnie i traktowane jak towar. Spychane na margines, uwikłane w konwenanse
i ograniczenia, z których nie tak łatwo jest się im wyzwolić. Borykają się z
depresją, uzależnieniem od alkoholu, ratunku upatrują w samobójstwie.
Niezamężne i bezdzietne nazywane są „przegranymi psami”. Tak, zdecydowanie
japońskie kobiety nie mają w życiu łatwo.
Kwiaty. Wyrwane z korzeniami, zamykane w pudełkach, wystawione na pokaz
tylko po to, żeby wylądować chwilę później w koszu. Zapomniane błyskotki,
chwilowe miłostki.
Karolina Bednarz patrzy na
Japonię oczami kobiet, opisuje ciemne strony ich życia i trudności, z którymi
borykają się na co dzień. Dostrzega także zmiany, które powoli, ale stopniowo
zachodzą w samych kobietach i ich pozycji w japońskim społeczeństwie. Choć
teoretycznie jest to książka głównie o kobietach, nie skupia się tylko na nich
– na przykładzie bolączek „słabej płci” dowiadujemy się wiele o kondycji całego
japońskiego społeczeństwa. Autorka porusza tu także bardziej uniwersalne tematy
jak bezdomność, kwestie zdrowotne, podejście państwa do obywatela, dowiadujemy
się także sporo o kulturze i historii Japonii.
Zasadniczo Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet wydała mi się książką
bardzo smutną i gorzką, w której opisywane sytuacje często budziły mój
wewnętrzny opór, mocne zdziwienie lub zwykłą, ludzką złość. Trudno mi jednak
ocenić na ile obiektywna jest ta książka – nie mam punktu odniesienia, Japonia
nie leży w kręgu moich zainteresowań, nie wiem zbyt dużo na temat jej historii,
kultury i kwestii społecznych. Chciałabym umieć znaleźć przeciwwagę dla
odmalowanego przez autorkę portretu współczesnej Japonii i pozycji japońskich
kobiet, skontrować pozytywnymi przykładami, ale nie potrafię. Dlatego mam problem
z ostateczną oceną tej książki. Dobrze mi się ją czytało – i pod kątem
zawartości i pod kątem językowym, ale brakuje mi wiedzy, żeby móc zgodzić się z
autorką lub z nią popolemizować. W tej sytuacji nie mam zasadniczo prawa ocenić
tej książki pod kątem merytorycznym – pozostaje mi tylko wierzyć na słowo
autorce, współczuć japońskim kobietom. I jeśli faktycznie wygląda to aż tak
źle, to z japońskiej kultury wybieram tylko sushi.
Woow, mój must have! Uwielbiam poznawać kulturę innych krajów, szczególnie azjatyckich. W połączeniu z kreacją kobiet tego kraju - biorę w ciemno :)
OdpowiedzUsuńNo to miłego czytania :)
Usuń"Przegrane psy" - jak słodko... Japonią interesuję się od dziecka (anime i te klimaty, wychowałam się na "Sailor Moon"), ale chyba w najbliższym czasie nie sięgnę po tę lekturę. Nerwogennych informacji mam sporo wokół i bez tego ;)
OdpowiedzUsuńW tym kraju nie da się uciec od "nerwogennych" informacji. Dlatego wolę poczytać o problemach innych państw ;)
UsuńSłyszałam już kilka razy o tej książce, ale chyba nie jestem ostatnio w nastroju na takie ciężkie tematy :/ Czytałam ostatnio kilka reportaży, w tym pani Justyny Kopińskiej i teraz potrzebuję odskoczni. Ale jestem zaskoczona sytuacją kobiet w Japonii- byłam przekonana, że to bardziej postępowy kraj od chociażby naszego
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że jednak nie :)
Usuń