10 marca 2015

Pozdrowienia z Noworosji - Paweł Pieniążek

Noworosji nie znajdziecie na mapie - przynajmniej jeszcze. Choć są tacy, którzy marzą o tym, by to pochodzące z XVIII wieku pojęcie znów zaczęło funkcjonować. W skład Noworosji miałoby wchodzić osiem obwodów obecnej Ukrainy, z których dwa – ługański i doniecki – aktualnie pogrążone są w wojnie. I to właśnie stamtąd Paweł Pieniążek przesyła nam pozdrowienia.


Paweł Pieniążek na terenie objętym konfliktem znalazł się nieprzypadkowo. Specjalizuje się w tematyce Europy Wschodniej, relacjonował wydarzenia z Majdanu, naturalną koleją rzeczy wydaje się zatem być jego obecność na terenie wschodniej Ukrainy, gdzie toczy się wojna. I choć, jak sam przyznaje, nigdy nie spodziewał się, że będzie relacjonował wydarzenia z wojny, tym bardziej z tej na Ukrainie, robi to bardzo dokładnie.


Paweł Pieniążek dociera do walczących po obu stronach frontu. Rozmawia i z separatystami i z tymi, którzy bronią suwerenności Ukrainy. Chodzi ulicami zniszczonych wojną miast, rozmawia ze zwykłymi ludźmi, czasem znajduje się na linii ognia. Jest też jednym z pierwszych dziennikarzy, który dociera do wraku zestrzelonego przez separatystów samolotu malezyjskich linii lotniczych. Wszystko co widzi i słyszy opisuje bardzo dokładnie, tłumaczy przyczyny i mechanizmy konfliktu oraz motywację tych, którzy chwycili za broń - nieważne po której stronie frontu stoją i jaki przyświeca im cel. Pozdrowienia z Noworosji to relacja z krwawej, absurdalnej i nikomu niepotrzebnej wojny, która nie wiadomo, gdzie zaprowadzi Ukrainę. Jednak o konsekwencjach tego konfliktu na tym etapie nikt nie myśli.

Tekst Pozdrowienia z Noworosji idealnie uzupełniają zdjęcia, które dopełniają treść, nadają jej konkretny kształt. Jeśli nie wierzysz w to, co czytasz – popatrz na zdjęcia. To dzieje się naprawdę.
                                          
Pozdrowienia z Noworosji to reportaż, który powstał z potrzeby chwili, bo tego, co się dzieje na Ukrainie nie można ignorować. Choć pisany na gorąco, w pośpiechu, jest rzetelnym tekstem, który logicznie wyjaśnia przyczynę konfliktu, opisuje tło wydarzeń i obnaża absurdy tej wojny. I jeśli mam ocenić książkę z tego punktu widzenia, to nie ma się do czego przyczepić - bardzo dobrze spełnia swoją informacyjną funkcję. Naprawdę dobra dziennikarska robota.  Natomiast językowo i warsztatowo nie jest to nic wyjątkowego. Zwyczajnie poprawny tekst i nic ponadto. I dlatego Pawła Pieniążka nie postawiłabym w jednym rzędzie z Wojciechem Tochmanem, Witoldem Szabłowskim, czy Jackiem Hugo-Baderem, którzy nie tylko przedstawiają fakty, ale również świetnie operują słowem. Zabrakło mi w tym tekście pewnej finezji, wysublimowania, czegoś, co wywoływałoby emocje. Ale może taki był zamysł. Konkrety, kawa na ławę, a nie literackie zabawy słowem.

Pozdrowienia z Noworosji to lektura dla tych, którzy chcą wiedzieć więcej o tym, co dzieje się na Ukrainie oraz dla tych, których interesują kulisy pracy reportera wojennego.

P.S. Ostatni tekst z książki datowany jest na październik 2014 roku. Niestety – życie dopisało już ciąg dalszy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz