21 maja 2014

Uczeń - Michael Hjorth i Hans Rosenfeldt

Pierwsze spotkanie z duetem Hjorth-Rosenfeldt było na tyle udane, że od razu postanowiłam zabrać się za część drugą. Uczeń to kontynuacja serii o Sebastianie Bergmanie, aroganckim typku, który kiedyś był najlepszym profilerem w kraju, teraz zdecydowanie znajdującym się na życiowym zakręcie cieniem dawnego człowieka.


 W Sztokholmie dochodzi do serii brutalnych morderstw, których ofiarami są na pozór przypadkowe kobiety. Morderstwa do złudzenia przypominają te, które kilkanaście lat temu popełnił Edward Hinde, seryjny morderca, którego zatrzymano i zamknięto w więzieniu o zaostrzonym rygorze tylko dzięki pomocy Sebastiana Bergmana. Skoro jednak ten wciąż odsiaduje wyrok, to kto dokonuje morderstw i dlaczego wiernie odtwarza zbrodnie popełnione przez Lindego? Zespół Torkela Höglunda drepcze w miejscu, dlatego do śledztwa postanawia włączyć się Sebastian Bergman. Kiedy odkrywa klucz, który łączy wszystkie zamordowane kobiety, uświadamia sobie, że te zbrodnie wymierzone są w niego.
 Mimo, że dobrze mi się czytało Ucznia, to muszę przyznać, że pierwsza część jest zdecydowanie lepsza. Zabrakło mi jakiegoś takiego napięcia, które nie opuszczało mnie podczas lektury Ciemnych sekretów. Ucznia czytałam bez większych wypieków na twarzy, choć i ta część ma naprawdę dobre momenty. Zwłaszcza pod koniec, kiedy akcja zdecydowanie nabiera tempa, a autorzy zaskakują nas na każdym kroku.

Mocną stroną Ucznia, tak samo jak Ciemnych sekretów, są postaci. Wielowymiarowe, świetnie zarysowane, wyraźne. Z całej ekipy Höglunda tylko on i Billy budzą sympatię. Pozostali bohaterowie posiadają takie cechy charakteru, które powodują, że nie można ich tak po prostu bezproblemowo lubić. Vanja jest zbyt przekonana o własnej wartości, zadziera nosa i ma przerośnięte ambicje. Ursula trzyma ludzi na dystans i lubi mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą. A Sebastian? Sebastian jest chodzącą emocjonalną katastrofą i nadętym, bezczelnym dupkiem, traktującym kobiety bardzo przedmiotowo, choć w tej części są momenty, kiedy ujawnia swoją nieco bardziej ludzką twarz. I to właśnie jest fajne, że tu nie ma ideałów, że każdy ma rysę i nie jest kryształowo czysty. Jak w życiu. Każdy ma coś za uszami.

Choć tym razem trochę się czepiam, to mimo wszystko jest to dobry kryminał i dobra seria. Jedna z lepszych, które do tej pory czytałam. Dlatego polecam i z niecierpliwością zabieram się za trzecią część.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz