Pięć kobiet i pięć historii – przejmujących,
bo wydaje mi się, że nikogo nie pozostawią obojętnym. Choć – mniemam – w każdym
poruszą inną strunę. We mnie na przemian wywoływały różne emocje – współczucie,
gniew, sprzeciw, ale też niezrozumienie. Bo czasem trudno zrozumieć kogoś, jeśli
nie jest się w jego skórze, jeśli życie doświadcza nas inaczej, mniej,
łagodniej. Bohaterki tej książki doświadczyły wiele, autor – Jacek Hołub –
oddaje im głos. Na co dzień niesłyszalne i spychane na margines matki niepełnosprawnych
dzieci, tu, w szczerych słowach, mówią o swoim życiu z chorym i w pełni
zależnym od nich dzieckiem.
O czym opowiadają? O codzienności
– zmęczeniu, braku sił i z pozoru prostych czynnościach, które przy niepełnosprawnych
dziecku okazują się nie lada wyzwaniem. O walce, którą toczą każdego dnia z instytucjami,
urzędnikami, lekarzami o lepsze życie dla swoich pociech. Związkach, które
przechodzą ogromną próbę i mężczyznach, którzy nie zdają egzaminu. O lęku,
który towarzyszy im codziennie, wyrzeczeniach i radościach, bo i te zdarzają się
w ich życiu.